„Lizbona i okolice”
Bolesław Dymiński


19.09.2019 do 11.10.2019


Lizbona i okolice.

Tak naprawdę to nigdy bym nie poleciał do Lizbony, gdyby nie dyrektor mojej kopalni („Manifest Lipcowy”) - Władysław Duda. Wtedy, w sierpniu 1980 roku, górnicy nienawidzili Go serdecznie, choćby za to, że prawie zawsze miał rację. Manifestował bowiem te swoje racje dosadniej niż Olga Lipińska komunę w programie „Właśnie leci kabarecik”. Ja Go lubiłem, mnie mógł skoczyć….

Wieczorem, 28.08.1980 r., tuż przed dziesiątą, szedłem do pracy na trzecią zmianę. Przed bramą główną, obok zdjęć przodowników w gablotach, stała grupka górników. I nagle , nie wiadomo skąd, zjawił się Duda i zdecydowanie oznajmił, że jeżeli im się nie chce pracować (na Wybrzeżu strajkowali stoczniowcy z Lechem Wałęsą), to niech przyjdą na cechownię.... Kiedy z kolegami elektrykami przyszliśmy na cechownię, była już tam cała trzecia zmiana! Dalej to była lawina! Upadł socjalizm, Układ Warszawski, pegeery, stocznie, kopalnie i inne zakłady socjalistyczne, no i granice. Mój syn wyjechał do Irlandii. Kilka lat potem zaprosił nas (rodziców) do Lizbony, wg. niego najpiękniejszego miasta świata….
Bolesław „Dymbol” Dymiński






powrót
Powrót na okładkę