"Rozety - rojzelech" wycinanki żydowskie
Marta Gołąb z Krakowa
13.09.07 - 12.10.2007
Szawuot, drugie po Pesach święto pielgrzymie, zwane po polsku Swiętem Tygodni lub Zielonymi Swiętami, upamiętnia nadanie Żydom Tory na Górze Synaj. W czasach biblijnych święto to miało charakter rolniczy. W czasach nowożytnych święto Szawuot ma nieco inny charakter: upamiętnia ono przede wszystkim dzień, w którym Mojżesz otrzymał Torę.
Regina Lilientalowa tak pisała o święcie Szawuot: "Najmniej przepisami skrępowane, tchnie ono jakąś swoboda, świeżością, które, cechując święta pierwotne, tak obcymi się stały z czasem świętom żydowskim. Gałęziami drzew, tatarakiem zdobi wtedy lud domy boże i mieszkania własne, te ostatnie przystrajając jeszcze rozetkami, które nalepione na szyby okien uwagę przechodniów ściągają".
Tak było w diasporze do czasu Zagłady. Nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze zdobi okna na Szawuot wycinanymi rozetkami, zwanymi w jidysz rojzelech. Te nieliczne, dawne rozetki, znane mi z reprodukcji, są bardzo proste, wieloosiowe i przypominają okrągłe serwetki. Zdobią je motywy roślinne i zwierzęce, plecionki, a także siatki utworzone z przecinających się linii. Czasem widnieje na nich napis hebrajski, który w tłumaczeniu na język polski brzmi następująco: "Na ten dzień święta Szawuot czas dania nam naszej Tory". Rozetki te, wykonane z białego papieru, przyklejone do szyb okiennych tworzyły jakby witraże.
Od kilku lat te proste kompozycje stanowią inspirację dla moich poszukiwań w znalezieniu własnej wizji rozety. Nie jest to inspiracja jedyna, gdyż towarzyszy jej zainteresowanie tkaniną, którą zajmuję się od kilku lat. Realizowanie własnych projektów tkanin oznacza dla mnie wejście w świat kolorów, które uczę się smakować, rozróżniać i zestawiać. To właśnie kolor zaczyna być dla mnie najważniejszym źródłem ekspresji. Dzięki niemu wypowiadam się najpełniej, najbardziej osobiście. Doświadczenia z kolorem zdobyte w świecie tkanin staram się przenosić w świat wycinanki.
Dlaczego wybrałam rozety? Z kilku powodów. Rozeta ma formę idealną, a więc abstrakcyjną na tyle, by móc skupić się na problemach barwy i nastroju. Tworzenie wycinanki zamkniętej kołem ma także znaczenie symboliczne. Pradawny znak koła według Carla Gustawa Junga jest obrazem Boga, symbolem duszy, całości, pełni, doskonałości, jaźni. Tworzone przeze mnie rozety nazwałabym mandalami. To stare sanskryckie słowo oznacza centrum, czarodziejskie koło lub tajemnicę. Moje rozety są dwuosiowe; konstruuję je z motywów roślinnych i zwierzęcych, odnoszących się do tradycji żydowskiej i do święta Szawuot, jednak wymowa ich jest zupełnie inna od charakteru ich antenatów - dawnych rojzelech. Wprowadzając kolor i podklejając je na barwne, cieniowane tła tworzę kompozycje bardzo odległe od tamtych dawnych rozetek z okien żydowskich domów. Myślę, że określenie "czarodziejskie koła", odnoszące się do mandali, jest odpowiednie dla tych rozet. Są one bliskie tkaninie i z daleka mogą sprawiać wrażenie, że są tkaninami. Rozety mają swoje tajemnice, są to na przykład dwie żółto świecące plamki w zielonkawoniebieskim kole; mogą też być rozety "przyciągające" wzrok do środka albo "rozpraszające". Tworzenie takich rozet jest fascynującą przygodą z pogranicza twórczości i psychologii, a poza tym - i to jest najważniejsze - przynosi uspokojenie i radość.
Autorka o sobie:
"Urodziłam się i mieszkam w Krakowie. W tym mieście odbyłam studia w Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki. Po ukończeniu studiów przez sześć lat uczyłam się technik graficznych w Pracowni Techniki Warsztatowej przy ZPAP. Od kilku lat uczę się także tkactwa, specjalizując się w niewielkich formatach.
Wycinanką interesowałam się od dziecka, tworząc niewielkie kompozycje oparte na stylizowanych motywach góralskich i secesyjnych. Wykonywałam je aż do matury. W 1994 roku powróciłam do wycinanki dzięki warsztatom prowadzonym przez Annę Małecką-Beiersdorf podczas Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie. Było to moje pierwsze spotkanie z wycinanką żydowską, o której nigdy wcześniej nie słyszałam. Po dwóch latach intensywnych studiów nad kulturą i tradycją Żydów zaprezentowałam publicznie moje wycinanki żydowskie. Odtąd ta dziedzina pochłonęła mnie całkowicie. Uczę się nadal, korzystając z niezwykłych możliwości, jakie daje mi spotkanie ze światem żydowskim istniejącym jeszcze na krakowskim Kazimierzu.
Zorganizowałam wiele indywidualnych wystaw żydowskich wycinanek, wystawy te oglądano w Warszawie,Wrocławiu, Płocku, Jastrzębiu, Tychach, Przemyślu, Łęcznej, Katowicach i Tykocinie,a także w Wiedniu, Lublanie, Sarajewie, Groebzig (w Niemczech), Los Angeles, San Francisco, Houston. Uczestniczyłam też w prezentacji wycinanek polskich we Lwowie, Stanisławowie, Kołomyi,Kijowie i Czerniowicach.
Tworzę cykle tematyczne: Mizrachy, Pieśń nad pieśniami, ilustracje do Opowieści Rabina Nachmana z Bracławia, ilustracje do Księgi Rut, do poezji jidysz Icyka Mangera, a od kilku lat pracuję nad cyklem rozet.
Eksperymentuję w zakresie technik, tworząc wycinanki barwne i monochromatyczne w papierze, pergaminie, w technikach klasycznych i collage'u."
Powrót na okładkę