Zawsze tak było, że oprócz wielkich, znanych fotografów istniało też znacznie więcej dobrych, bardzo dobrych, a może nawet i znakomitych nieznanych, robiących zdjęcia "dla siebie". Czasami, po latach, są odkrywane ich prace i zapaleni historycy fotografii odgrzebują spod pyłu dziejów ich żywot. Znakomitym przykładem jest Michał Greim fotograf zawodowy z Kamieńca Podolskiego i tytaniczna praca Juliusza Garzteckiego, który odtworzył życiorys tego Mistrza, odnalazł dokumenty, korespondencję i zdjęcia Greima, a potem napisał fascynującą książkę o nim "Mistrz zapomniany". Ja chciałbym przedstawić dwóch fotografów ( zaznaczam, że nie uważam się w związku z tym za odkrywcę ). Może nie wielkich, ale na pewno nieznanych. Nie zetknęli się, zupełnie inne były ich losy, ale łączyło ich kilka rzeczy - byli amatorami, to znaczy samoukami miłującymi fotografię, a także mieszkali we Wschodniej Galicji, niedaleko od siebie, bo ze Lwowa do Sanoka nie ma nawet 150 kilometrów. Jednym z nich był mój Dziadek ze strony Matki Marian Weber ze Lwowa, drugim dr Kazimierz Niedzielski z Sanoka. Przewrotność Historii sprawiła, że po moim Dziadku pozostało mi niewiele zdjęć, gdyż większość z nich, jak i innych pamiątek rodzinnych, zaginęła lub została zniszczona podczas wysiedlenia Rodziców ze Lwowa w 1945 roku, a zdjęć zupełnie mi nieznanego dr Niedzielskiego - znalezionych na strychu, a przekazanych mi przez jednego ze spadkobierców, mam ok. 2000 nie licząc kilkunastu negatywów szklanych. Po protekcji zacznę od Mariana Webera. Urodził się 10.12.1880 we Lwowie. Od 14 roku życia organizował hufce koleżeńskie w gimnazjach lwowskich ( za co był z nich usuwany przez c. k. władze ). Uczył się też krótko w szkole kadeckiej, potem złożył egzamin dojrzałości i zaczął pracować w Magistracie Miejskim, następnie w austr. kolejach państwowych. W 1903 był jednym z założycieli Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół II, w 1911 zorganizował we Lwowie Towarzystwo "Strzelcy" oraz Chorągiew Lwowską "Drużyn Bartoszowych", której był komendantem do 1914 r. Aresztowany w Suchej za ukrywanie młodzieży polskiej przed mobilizacją do armii austriackiej. W czasie Obrony Lwowa w 1918 r. brał udział w walkach zarówno w mieście, jak i pod Gródkiem Jagiellońskim. Wielokrotnie odznaczony m. in. "Krzyżem Walecznych" i "Krzyżem Obrony Lwowa". W wolnej Polsce pracował jako urzędnik kolejowy do emerytury zajmując się pracą społeczną m. in. organizując letni wypoczynek dla ubogich dzieci. Zmarł tragicznie przed II wojną światową. Fotografię uprawiał od dzieciństwa, najstarsze zachowane Jego zdjęcie pochodzi z 1903 roku. Pomimo nadmiaru tuszy i nadmiaru zajęć, zwłaszcza już na emeryturze, wyjeżdżał często "w teren" z rodziną i aparatem. Przede wszystkim zajmował się fotografią przyrodniczą i krajobrazową, dokumentował cerkwie małopolskie i życie ludności na terenach wschodniej Galicji, Pokucia i Huculszczyzny, ale tych zdjęć ostało się tylko kilka w jedynym albumie rodzinnym. Więcej jest, rzecz jasna, zdjęć rodziny i przyjaciół, a zwłaszcza żony - w tym bardzo dobre portrety. O drugim z nich wiem bardzo niewiele. Zmobilizowany do armii austriackiej, w okresie I wojny pełnił funkcję sanitariusza. W 1916 roku przeniesiony do rezerwy. Po wojnie ukończył studia medyczne we Lwowie i pracował jako lekarz w Sanoku. Tam też miał prywatną praktykę i własny dom położony w centrum miasta. Zmarł w latach siedemdziesiątych. Podczas służby w armii, jak można wnosić ze zdjęć, był na froncie wschodnim i na Bałkanach. Przebywał także na południu Europy, w szpitalu wojskowym, prawdopodobnie jako rekonwalescent po doznanych ranach i stąd przedwczesne zwolnienie z wojska. Fotografował bardzo dużo. Był rasowym reporterem. Wprawdzie brak jest zdjęć bezpośrednio z walk, ale fotografie z lazaretów polowych i ogólnie "tyłów" oddają znakomicie atmosferę tej, jeszcze trochę cywilizowanej, wojny. Po wojnie fotografował bardzo dużo. Był wszędzie, gdzie coś się działo ciekawego - od Targów Wschodnich we Lwowie po odpust w małym, prowincjonalnym miasteczku. Zachowały się też Jego zdjęcia z wycieczki na Bałkany i do Włoch. Zdjęcia zarówno jednego, jak i drugiego amatora mogłyby stanowić doskonały materiał dokumentacyjny gdyby nie jeden drobiazg. Obaj nie mieli zwyczaju opisywać swoich zdjęć. Nikt też nie zadbał, żeby za Ich życia to uzupełnić. Bezpośredni potomkowie, którzy mogliby jeszcze pamiętać coś z opowiadań zmarli lub się rozproszyli, a pokolenia następne nic już nie wiedzą. Stąd też prośba do wszystkich fotografujących - opisujcie zdjęcia! Nie jest ważne to, że są to zdjęcia pamiątkowe i wydaje się wam, że wszystko wiecie o osobach, miejscach i zdarzeniach i zawsze możecie o tym opowiedzieć. Nie jesteśmy wieczni, a kiedyś, za wiele lat, w czasach, gdy już nie będzie materialnych fotografii i ktoś znajdzie taki zabytek na papierze Kodaka czy Fuji z wycieczki do "X" w roku "X", w której uczestniczył "X" z rodziną? i fotografował nieistniejące już zabytki, zabraknie mu tego opisu i gotów będzie przekląć wasze prochy. A to jest niebezpieczne. I druga prośba - jeżeli w domu znajdziecie stare fotografie i kogoś, kto jeszcze może o nich opowiedzieć - skorzystajcie z tego. Zróbcie notatki i to tak, żeby od tych zdjęć "nie uciekły" nigdy. To się komuś przyda. Gwarantuję.
Reprodukcje: 1/ Marian Weber - Portret córki - ok. 1935 2/ Marian Weber - Cerkiew w małopolsce - ok. 1920 3/ Marian Weber - Komańcza - 1937 4/ Kazimierz Niedzielski - austriaccy żołnierze - przed 1916 5/ Kazimierz Niedzielski - targ - okres międywojenny 6/ Kazimierz Niedzielski - przed odjazdem - okres międywojenny