Fotografia w seansach mediumicznych XIX wieku.

Kilkanaście lat temu wielce modne stało się określenie "medium fotografii". Medium to można było spotkać w każdym piśmie fotograficznym po kilkakroć, czasami miało ono sens, ale najczęściej nie. Straszyło wszędzie. Pisali wielcy, średni i malutcy, dołączę więc i ja - choć trochę inaczej. A rzecz będzie o fotografowaniu "zjawisk nadprzyrodzonych": duchów, ektoplazmy, lewitacji i in. Seanse spirytystyczne stały się powszechną rozrywką w wieku XIX, gdy za przywoływanie zmarłych nie mozna już było zostać spalonym na stosie, ani zamkniętym w miejscu odosobnienia,ale wręcz przeciwnie, stawało się osobą godną zainteresowania.
Wprowadzenie.
Ten wspaniały XIX wiek. Wiek wynalazków, poszukiwań materialnego i duchowego rozwoju człowieka, fascynacji Wschodem, mistyką i ezoteryką. A równocześnie wiek wojen toczących się wszędzie i ze wszystkimi, niewolnictwa, ciężkiej pracy dzieci i wojujących o prawa kobiet feministek.
I wiek w którym wynaleziono fotografię.
Umowną datą jest 7 stycznia 1839 roku, kiedy Jacques Louis Mandé Daguerre na posiedzeniu Akademii Sztuk i Nauk w Paryżu przekazał "do ogólnego i powszechnego użytkowania" wynalazek, wspólnie z J. Nicéforem Niépce, opracowany - zdejmowania obrazów światłem. Była to dagerotypia czyli powstawanie fotografii na srebrnej, wypolerowanej płytce pod wpływem par jodu. Był to równocześnie pozytyw i negatyw obrazu, dzieło jednostkowe i niepowtarzalne. W tym samym okresie Anglik Wiliam Henry Fox Talbot opracował metodę dającą negatyw papierowy z którego można było wykonać pewną ilość pozytywowych kopii. Jednak pierwszeństwo oddaje się Daguerrowi - jego fotografie były dokładniejsze, trwalsze, a wynalazca miał większą siłę przebicia. Niezależnie od sposobu wykonanie zdjęcia wymagało bardzo długiego czasu - w zależności od oświetlenia od kilku minut do pół godziny (tyle było naświetlane pierwsze znane zdjęcie z 1826 roku - widok ulicy w Paryżu).
Pierwsze zastosowania fotografii.
Wynalazek fotografii, możliwość obiektywnego zarejestrowania tego, co widzimy, wywołał olbrzymi entuzjazm wśród osób zajmujących się badaniem zjawisk niematerialnych - zarówno spirytystów, mediumistów jak i sceptyków. Nareszcie powstała możliwość udowodnienia istnienia (lub nieistnienia - w zależności od nastawienia) duchów, ektoplazmy, lewitacji i innych zjawisk towarzyszącym seansom z użyciem medium. Konstruktor stereoskopu - David Brewster tak pisał w 1856 roku: "Dla celu zabawy, fotograf może prowadzić nas nawet do królestw nadprzyrodzonych. Jego sztuka umożliwia mu spowodowanie duchowego zjawienia się jednej albo więcej postaci, i pokazania ich jako "tworów eteru" wśród zwykłej rzeczywistości stereoskopowego obrazu"
Tu mała dygresja.
Wprowadzone rozróżnienie spirytystów i mediumistów nie jest moją fanaberią, ale ma długą już tradycję. W bardzo wielkim skrócie - spirytyści uznają, że w trakcie seansów pojawiają się duchy osób zmarłych, natomiast mediumiści, że jest to objaw działania sił psychicznych medium, materializacja niematerialnego albo nieznanych stanów materii. Nie to jednak jest tematem niniejszego.
Z zastosowaniem zdjęć do badań mediumistycznych trzeba było poczekać na dalszy rozwój fotografii. Długi czas naświetlania i konieczność dobrego oświetlenia pomieszczenia, w którym seans się odbywał, utrudniał, a praktycznie uniemożliwiał robienie zdjęć w trakcie seansów, które, jak wiadomo, wymagają ograniczonego do minimum światła. Nieliczne tylko media zgadzały (i zgadzają) się na przeprowadzenie seansów w dostatecznym oświetleniu, a efekty seansów są wtedy znacznie mniej spektakularne. Z problemem tym poradzono sobie częściowo stosując tzw. oświetlenie momentalne czyli odpowiednik współczesnych lamp błyskowych. Było to oświetlenie magnezjowe - gwałtownie zapalająca się magnezja dawała dostateczną ilość światła do wykonania zdjęcia. Niestety, najczęściej kończyło się to przerwaniem seansu w najlepszym razie, a zdarzały się wypadki szoku nie tylko u medium, ale także uczestników seansu.
Niewiele niestety zdjęć wykonanych w czasach początków fotografii się zachowało. Istnieją zdjęcia, na których widoczne są "duchy" wykonane przypadkowo, a duch, to osoba poruszona na skutek długiego czasu naświetlania. Jedno z pierwszych takich zdjęć, wykonane ok. 1850 roku, przedstawia widok ulicy w Londynie z dorożką na pierwszym planie i półprzezroczystymi postaciami - "duch" zapala latarnię gazową. Są też zdjęcia spreparowane przez dwukrotne naświetlenie negatywu (przypadkowe lub zamierzone) czy też pozytywu.
Nieraz fotografie takie mogą budzić podziw swoją jakością przy bardzo jeszcze skromnej, a wielce pracochłonnej technice, gdzie samo przygotowanie materiału światłoczułego trwało kilka godzin, a najdrobniejszy błąd niweczył całą pracę. Teraz, w dobie komputerów, wykonanie montażu zdjęć dla osiągnięcia efektu pojawienia się postaci nie z tej ziemi to, nawet dla niewprawnej osoby, kwestia minut, w połowie wieku XIX była to wielogodzinna praca mistrza. Nie chcę się tu zajmować fałszerstwami, ale zdjęciami wykonywanymi podczas seansów w dobrej wierze, w celach naukowych i przy użyciu metod starających się wykluczyć wszelkie możliwości manipulacji.
Jak wyglądał taki seans? Medium, prowadzący i uczestnicy siedzieli wokół stołu w zaciemnionym pokoju trzymając się za ręce, a jeden - fotograf - w kącie stał przy swoim sprzęcie, aby, na dany znak, podpalić kopczyk magnezji w metalowej rynience i równocześnie zdjąć osłonę z obiektywu aparatu fotograficznego. Rozlegał się huk lub przerażające syczenie magnezji, oślepiało jaskrawe światło, a następnie cuchnący dym zasnuwał pomieszczenie. Nie sprzyjało to skupieniu niezbędnemu w trakcie seansów, a w dodatku rodziło zwykle podejrzenia, że osoba będąca poza kręgiem może dokonywać manipulacji. W późniejszym czasie usprawniono ten proces i zapłon magnezji wywoływał jeden z uczestników seansu uruchamiając automatyczną lampą magnezjową.
Seanse dokumentowane fotograficznie w XIX wieku.
Wiele osób związanych z nauką brało udział w seansach mediumicznych. Z największych można wymienić naszą rodaczkę Marię Skłodowską - Curie, Sir Williama Crookes'a - fizyka i chemika, odkrywcę talu i toru, Kamila Flammariona - astronoma, Karola Richet - lekarza, noblistę. Maria Curie kontakt miała raczej sporadyczny, ale trzej wyżej wymienieni zajmowali się badaniami "zjawisk nadprzyrodzonych". Różnili się w poglądach na temat przyczyn tych zjawisk, ale ich nie negowali, wręcz przeciwnie, starali się poznać ich źródła. Nie skłaniali się do spirytyzmu, usiłowali tłumaczyć te zjawiska na sposób naukowy.
Wykorzystywali w tym celu, oczywiście, także fotografię. Zwłaszcza William Crookes przeprowadził wiele doświadczeń z medium Florence Cook i wykonał liczne fotografie "ducha" podającego się za Katie King. W tym wypadku nie miał zbytnich problemów z wykonaniem zdjęć, gdyż, niejednokrotnie, materializacje odbywały się przy pełnym świetle. Nie tylko naukowcy zajmowali się spirytyzmem czy mediumizmem. Słynny autor Sherlocka Holmesa Sir Artur Conan Doyle (z zawodu lekarz) był zagorzałym zwolennikiem badań metapsychicznych. W młodości i na studiach "materialista medyczny" zaczął od badań telepatii jako zjawiska psychicznego by w latach późniejszych brać udział w wielu seansach, także z wykorzystaniem fotografii, a fotografem był zapalonym. Wspomina o tym w swoich "Wspomnieniach i przygodach", ale brak tam opisów samych doświadczeń. Napisał kilka książek związanych ze spirytyzmem m.in. "Historię spirytyzmu" ( "History of Spiritualism", 1926 ). Conan Doyle jeszcze po śmierci swoje zainteresowanie tematem potwierdzał materializując się na seansach m.in. 27 czerwca 1932 z medium Mary Marshall co zarejestrował na fotografii Dr. Thomas Glendenning Hamilton. Jest to conajmniej dziwne, gdyż Conan Doyle był raczej mediumistą, niż spirytystą.
Bardzo ciekawe zdjęcia tworzenia się i formowania "ciała astralnego" wykonali panowie Beattie i Thomson w latach 1872 - 1873 fotografując co kilka sekund narastanie tzw. mgławicy poczynając od plamy świetlnej poprzez kształty nieokreślone aż do w pełni ukształtowanej postaci. Wykonali kilkaset zdjęć, z których ok. 60 było udanych, a zestaw 32 udostępniony szerokiemu gremium. 16 z tych zdjęć opublikował Aksakow w książce "Animismus und Spiritismus", a wiadomości o nich ukazały się w renomowanych pismach fotograficznych "British Journal of Photography" i "Photographic News" w 1872 roku. Co ciekawsze nie wszyscy uczestnicy seansów, na których te zdjęcia były wykonywane, widzieli postacie na nich ujęte we wczesnej fazie formowania. Widziało je medium i opis ich, zanotowany podczas seansu, był zgodny z tym, co następnie widniało na zdjęciu. Przypuszczano więc, że medium wytwarza zmiany fizyczne, które mogą nie być odbierane przez oko ludzkie, ale widoczne na materiale światłoczułym.
Z polskich eksperymentatorów należy koniecznie uwzględnić Juliana Ochorowicza, który przeprowadził wiele seansów ze słynną Eusapią Palladino, medium z Włoch. Wykonywał je zarówno we Włoszech, jak i w Polsce, zapraszając Eusapię do Warszawy. Wiele z tych seansów było dokumentowanych na zdjęciach wykonywanych nie tylko przez Ochorowicza np. we Włoszech, gdzie seanse odbywały się u autora słynnej kurtyny w krakowskim Teatrze im. Słowackiego - Henryka Siemiradzkiego, wykonywał je malarz Władysław Bakałowicz.
"Dzięki pomocy pana Bakałowicza, znanego malarza, w rogu pokoju ustawiony był aparat fotograficzny z automatyczną lampą magnezjową. Gdy nastąpiło uniesienie stołu, na dany znak pan Bakałowicz naciskał stopą gruszkę kauczukową, leżącą na ziemi, wówczas proszek magnezjowy, wstrzyknięty do lampki spirytusowej ciągle się palącej, wybuchał snopem światła i aparat chwytał wszystko, co w danej chwili mogło być widzialne."
Julian Ochorowicz "Zjawiska mediumiczne" - napisane w 1893 /z opisu seansu w maju 1893 z Eusapią Palladino/.
Także seanse z innym medium J. Ochorowicza p. Stanisławą Tomczyk były fotografowane, a ich opisy znalazły się w "Annales de sciences psychiques" z 1912 r. Uzyskał on zdjęcia "rąk fluidycznych" czyli poszczególnych stopni materializacji rąk.
Podsumowanie.
Fotografia mediumiczna, spirytystyczna, astralna czy też astrofotografia - są to różne nazwy dotyczące jednego procesu - udokumentowania zjawisk zachodzących w trakcie seansów lub też samoczynnie, a mających podłoże niematerialne, nie dające się wyjaśnić metodami naukowymi. W wieku XIX i na początku wieku XX uważana za jedyne narzędzie obiektywne, którego można w tym celu użyć. Niestety, rozwój techniki fotograficznej, możliwość coraz lepiej wykonywanych i coraz trudniejszych do zdemaskowania fałszerstw podważył zaufanie do fotografii do tego stopnia, że od lat czterdziestych XX wieku zauważa się odejście od niej w eksperymentach mediumicznych. Obecnie, przy rozwiniętej technice komputerowej obróbki zdjęć, fotografia nie może być uważana za dowód, ale jedynie służyć jako instrument pomocniczy, a może już nawet tylko jako "zdjęcie pamiątkowe".
Literatura.

Julian Ochorowicz - Zjawiska mediumiczne;
Artur Conan Doyle - Wspomnienia i przygody /tłum. F.S./;
Paweł Heuzé - Czy umarli żyją? /tłum. Józef Wasowski/;
K.Flammarion - Domy, w których straszy;
Encyklopedia zjawisk paranormalnych - pr. zb.;
Histoire du spiritisme scientifique - pr.zb.;
R. G. Medhurst & K. M. Goldney - William Crookes and the physical phenomena of Mediumship /Proceedings of theSociety for Psychical Research 54, 1964/;
materiały The First Spiritual Temple;
materiały Spiritual Photo Gallery.

Powrót na stronę felietonów.
Następny felieton